
HUBERTUS
Jest
to bieg myśliwski. Teoretycznie powinien odbywać się 3 listopada,
kiedy to obchodzone jest święto patrona myśliwych - św. Huberta. Był to
belgijski biskup żyjący na przełomie VII i VIII w. Legenda głosi, że
podczas polowania ujrzał jelenia z krzyżem lśniącym między porożem.
Zwierzę przemówiło do niego ludzkim głosem, wzywając do porzucenia
pogaństwa. W praktyce hubertusy organizowane są od połowy października
do połowy listopada. Bieg ten jest nawiązaniem do bardzo popularnych w
dawnych czasach polowań na zwierzęta m.in. lisy i zające.
Hubertus
to święto koniarzy. Nie obowiązuje oficjalny strój, ale to w końcu jest
święto a więc wypada założyć strój zbliżony do tradycyjnego: czerwony
żakiet, biała koszula, biały żabot lub krawat, białe bryczesy,
rękawiczki i czarne buty. A dla bezpieczeństwa - toczek. Inna wersja
ubioru to tzw. strój dżentelmeński: marynarka w pepitkę, bryczesy,
czarne buty, biała koszula, ciemny krawat i oczywiście toczek.
Dopuszczalny jest też strój taki, jak na zawodach jeździeckich.
Jeździec powinien zadbać nie tylko o własny wygląd, ale i o konia.
Należy go szczególnie starannie wyczyścić, podobnie jak rząd koński.
Można też fantazyjnie spleść końską grzywę.
Umówionego
dnia jeźdźcy zbierają się pod stajnią organizatorów biegu, po zbiórce
następuje wyjazd na trasę crossu, gdzie zmagają się z różnego rodzaju
naturalnymi przeszkodami: zjazdami, wjazdami, strumykami, wałami i
zwalonymi drzewami. Uczestnicy jadą przez las lub drogami leśnymi,
kończąc na leśnych polanach. Co roku bieg jest prowadzony innymi
trasami. Jazda jest charakteru rekreacyjnego, więc przeszkody są o
różnym stopniu trudności. Dlatego nie jest powiedziane, że w hubertusie
mogą brać udział tylko zaawansowani jeźdźcy. Trasa musi być wytyczona w
taki sposób, aby każdą przeszkodę można było ominąć nie zakłócając
przejazdu zastępu i jego szyku.
Tak jak w jazdach terenowych,
tak i tu obowiązują pewne zasady: na czele grupy stoi master, którego
nie wolno wyprzedzać. Związane jest to przede wszystkim z
bezpieczeństwem (nie można opuścić, by konie zaczęły się ścigać), jak
również zawartością portfela - ten kto wyprzedzi przewodzącego, stawia
flaszkę (podobnie jest z upadkami, dlatego radzę się pilnować). Grupę
zamyka kontrmaster wraz z vicemastrami, których zadaniem jest
udzielenie pomocy uczestnikom biegu. Master prowadzi grupę tropem
"lisa". Rolę lisa pełni wytrawny jeździec, barwnie ubrany, obowiązkowo
z lisią kitą przymocowaną do lewego ramienia. Podczas tej części biegu
"lis" jest w strefie ochronnej. Nikt nie może się do niego zbliżyć na
odległość mniejszą niż 50 - 100 metrów.
W czasie,
gdy jeźdźcy przemierzają las inni uczestnicy zostają przewiezieni
bryczkami w miejsce gdzie kończy się trasa. Zazwyczaj jest to duża
polana lub pole. Po przybyciu wszystkich do miejsca docelowego (którym
jeszcze nie jest bar) , organizator dmuchając w trąbę lub róg daje znać
o drugiej części zawodów, jaką jest polowanie na lisa. Złapanie lisa
polega na zerwaniu prawą ręką z jego ramienia lisiej kity. Gdy zostanie
złapany, organizator daje znak również za pomocą rogu lub trąby.
Jeźdźcy galopem za zwycięzcą wykonują okrążenie wokół polany. Pod
koniec imprezy jest ognisko, które oficjalnie zakańcza tegoroczne
święto. Nieoficjalna impreza rozpoczyna się dopiero po zmierzchu…
Niech
Cię nie zmylą te wszystkie zasady i opisy zamieszczone powyżej. Tak
naprawdę hubertus jest jedną wielką zabawą, gdzie jazda sprawia
przyjemność i podwyższa poziom adrenaliny, a cała reszta to sielanka i
długie rozmowy o koniach przy herbatce…
|